I tych parę chwil z których niby nie wynika nic

W ciepłe wiosenne wieczory (takie jak ten 29 marca, a tym bardziej w kolejne jeszcze cieplejsze wiosenne wieczory, bo 29 marca nie udało mi się tego napisać xD) człowiek chciałby wrócić do tamtych czasów.

Włączyć sobie Ayumi Hamasaki na discmanie xD. Wysiąść z autobusu kilka przystanków wcześniej tylko po to żeby się przejść i wchłonąć trochę wiosennego powietrza. Pobyć głupiutkim bezkarnie. Porzuć sobie gumę Big Red, przypomnieć sobie ten smak.  Poperfumować się podróbą Carolina Herrery 212. Posłuchać starych numerów Happysad. Pójść do Feminy. Zjeść kebaba :D. Posiedzieć w parku nad Wisłą do 4 nad ranem. Powąchać perfumy Calvin Klein Crave.

Przypomnieć sobie te chwile, pierwsze spotkania, tą ekscytację, pierwsze złapanie się za ręce, pierwsze objęcia i te motylki w brzuchu ..:}i{:..

To niesamowite uczucie wykluwającej się miłości. Do braku tchu. I to przekonanie że Pana Boga za nogi złapałam hehehe.

To był dobry czas. Czas kiedy nic nie musiałam. To cudowne pół roku między maturą a rozpoczęciem studiów, kiedy nie było szkoły, pracy też nie było 😉 i tak się szczęśliwie złożyło, że mogliśmy poświęcić ten czas na poznanie się nawzajem i stworzenie sobie naszego własnego mitu założycielskiego 😉 A potem było tylko lepiej 😉

Trochę tęsknię za tymi czasami. Teraz też jest cudownie, ale w zupełnie inny sposób. A wtedy było nam tak beztrosko. Ehh.

Zdjęcie ilustrujące notkę bezbłędnie przedstawia ówczesny stan mojego umysłu :D. Zdjęcie wykonał Michał w dniu, w którym się bliżej zapoznaliśmy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *