Jestem w ciąży, już w szóstym miesiącu. Czekają nas spore zmiany. Nawet sąsiedzi się martwią.
Najbardziej emocjonująca rozmowa od czasów zapłodnienia:
Sąsiadka: Oooo kiedy będzie dzidziuś?
Ja: W styczniu.
Sąsiadka: A co będzie?
Ja: Chłopak.
Sąsiadka: Gratulacje, bla bla bla.
Ja: Dziękuję, dziękuję, hihi, haha.
Sąsiadka: A co z psami?
Ja: Co?
Sąsiadka: No gdzie psy pójdą jak będzie dzidziuś?
Szok. Właśnie tacy są ludzie. Tak to wygląda. Szok, bo tego wcale nie powiedział jakiś nieodpowiedzialny debil tylko ą-ę-elegancja-i-kultura sąsiadka! SZOK! Dziecko przyjdzie, a pies gdzie? Do lasu? Do schronu? Ludzie tak myślą niestety :(.
A nasze psy już się psychicznie oswajają z wózkiem (na razie w rozmiarze XS) i jako część naszego stada nigdzie nie pójdą!!! Bubuś będzie miał trudne zadanie współpracy z wózkiem, ale damy radę!
Chyba ;-).