Najtrudniejsze rzeczy w rodzicielstwie

Albo raczej w byciu mamą. Bo wydaje mi się że bycie tatą jest łatwiejsze…

Znajoma powiedziała kiedyś, że bycie mamą jest cudowne, ale jest też ciebie trudne. Niby nic odkrywczego, ale zapamiętałam to. Może dlatego, że ta konkretna koleżanka nie kojarzy mi się z macierzyństwem 😉. W każdym razie.

Miała rację w 100%. Jest cudownie, ale jest też cholernie trudno. Najtrudniejsze rzeczy według mnie:
1. Deprywacja snu. Ciężko jest psychicznie i fizycznie dać radę kiedy dziecko nie śpi x godzin w nocy, kiedy trzeba z nim chodzić i je nosić. To jest dla mnie najtrudniejsze. Ok, możesz odespać w dzień (chociaż przy dwójce nie zawsze…), ale wtedy nie posprzątasz, nie pozmywasz, nie ugotujesz, czy co tam masz jeszcze zrobić…
2. Dawanie dobrego przykładu. Gdyby nie to, że deprywacja snu mnie tak boli, to byłby mój numer jeden. Trzeba dawać dziecku dobry przykład. To takie oczywiste 🤪. A im starsze dziecko tym bardziej kumate… A jak długo można tłumaczyć że cola to taki sok dla dorosłych, że Sprite to woda, a Fanta to sok pomarańczowy, że fast foody nie istnieją itd. Co to za przyjemność jeść zimnego kaefca w toalecie 😉😂 albo skubać frytki za kanapą 😛. Poza tym to nie dotyczy tylko jedzenia a wszystkich dziedzin życia.
3. Zmniejszające się zasoby cierpliwości. Kiedy dziecko jest na nie, a trzeba się spieszyć, kiedy nic się nie klei a czasu coraz mniej 😉, kiedy dziecko stwarza dla siebie lub innych zagrożenie a tłumaczenia olewa… i tym podobne sytuacje. A zasoby mojej cierpliwości są nikłeee…
4. Radzenie sobie z oczekiwaniami. Wszelakimi. Swoimi co do siebie, swoimi do dziecka (że jest takie a nie siakie), innych wobec Ciebie (plus ocenianie/poczucie że jest się ocenianym). Mi chyba najtrudniej przychodzi radzenie sobie że sobą, a często siebie zawodzę…
5. Strach przed zepsuciem dziecka. Czy dobrze to robię? Czy dobrze wychowuję? Czy dobrze karmię, usypiam, dyscyplinuję, rozmawiam, bawię się? Czy nie skrzywdzę dziecka? Nie skrzywię go? Czasem myślę, że przecież to dobrze robię, a czasem ogarnia mnie poczucie, że nie, że wszystko źle. Taki emocjonalny rollercoaster.

Takie to mam rozterki. Jest cudownie. Jest też trudno, ale walczę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *