Matko kochana jak ten czas leci! Glinkę adoptowaliśmy 10.11.2011. To już cztery lata, aż ciężko uwierzyć!
To od Glinki to wszystko (czyli całe moje zapsienie) się zaczęło.
To szczęście mieć takiego psa :-).
Szczęście, że wolontariuszka wyciągnęła ze schronu między innymi Glinę, szczęście, że nie udało nam się adoptować Milki (szczegóły tu), szczęście, że Mikropsy udostępniły grzecznościowo jej ogłoszenie, szczęście, że udało się adpotować Glinkę i szczęście, że jest teraz z nami – nasz kochany pierworodny pies!
Tak było:
Tak jest:
Glinek – ewolucja
Od rudego szczeniaczkowego gamońka (jeszcze w schronisku), przez zamyślone niewiniątko (przed adopcją) i szaloną mamucią spacerowiczkę (po adopcji) po kujona!